Polski pieróg, meksykański farsz, piekło w gębie

Pierogi z farszem meksykańskim
Pierogi z farszem meksykańskim

Od czasu jak 2 tygodnie temu zjadłem naprawdę wątpliwej jakości pierogi ze sklepu z pod znaku płaza naprawdę chciałem zrobić swoje które będą uczciwe.  Szczęście chciało że ugotowałem zupę z której wyciągnąłem 3 ćwiartki kurczaka które po obraniu dały mi ponad 300g gotowanego mięsa. No to robimy farsz:

Farsz ala meksykański:

  • 300g gotowanego kurczaka (tak naprawdę może być każde mięso)
  • 2  średnie papryki (zielona,czerwona,pomarańczowa, jaka chcecie)
  • 1 duża cebula
  • 5 – 7 pieczarek (mało meksykańskie ale były w lodówce)
  • 1 duży pomidor
  • 2 papryczki chilli lub łyżka chilli ostrego w proszku
  • przyprawa do dań meksykańskich
  • świeża kolendra
  • puszka czerwonej fasoli

Warzywa kroimy w kostkę i dusimy 30min na patelni pod przykryciem z odrobiną oleju. Dodajemy przyprawy, dosalamy do smaku.

Fasolę odcedzamy na sitku. Wszystko mieszamy w misce, mięso, warzywa, zioła i fasolę. Jak przestygnie przekręcamy przez maszynkę do mielenia mięsa z średnim sitkiem na wyjściu. I mamy farsz, próbujemy dosalamy można dodać jeszcze trochę ostrego sosu np. habanero!

Ciasto na pierogi jest banalne: woda, mąka uniwersalna i sól. Mieszamy aż uzyskamy zbitą masę która nie lepi się do rąk. Nasze babcie i mamy pewnie by wyjęły stolnicę i wałkowały i wycinały kółeczka do zawijania. Ja mam włoską maszynkę do makaronu która też wałkuje ciasto na wstęgę około 12cm szerokości z precyzyjną regulacją grubości ciasta. Ja lubię by pierogi miały dużo farszu i umiarkowaną ilość ciasta więc na 8 stopniowej skali dochodzę do numer 5. Cienkie ale sprężyste ciasto łatwo daje się zawijać. Lecz po ugotowaniu jest delikatniejsze i bardziej podatne na rozrywanie. Również po ugotowaniu ciasto może się marszczyć gdy ostygnie i farsz będzie prześwitywał przez cienką warstwę ciasta.

Jak popatrzcie na zdjęcie, pewnie powiecie “kupił w sklepie i zrobił zdjęcie” nie! te doskonałe brzegi z równym wzorkiem są rezultatem używania formy do pierogów, taka plastikowa szczęka za 8zł gdzie wkładam pokrojoną wstęgę ciasta w kwadraty, nakładam farsz i zamykam. Forma odcina nadmiar ciasta i formuje idealnego pieroga nawet bez konieczności zwilżania krawędzi. Nadmiar ciasta przekręcam przez maszynkę i znów mam wstęgę i znów zawijam. (sekretem jest dobrze namąkowane ciasto by się nie lepiło do formy) Babcie mogły by marudzić że to nie po domowemu ale smak jest ten sam, prezentacja dobra i roboty mniej, gdy się dwie osoby ustawią, jedna kręci ciasto druga formuje pieroga mamy wydajność 1 pieróg na 30sec. Spokojne w pół godziny mamy 60 dużych pierogów.

Pozostaje gotowanie, do dużego garnka z wrzątkiem wrzucamy po 4 – 6 pierogów, czekamy aż wypłyną, wyławiamy cedzakiem, układamy na półmisku i znowu kolejna partia. Za dużo pierogów na raz sprawi że temperatura wody spadnie, ciasto wolniej się ugotuje i będzie bardziej lepiste i mniej wytrzymałe, robimy pierogom terapię szokową, wrzątek od początku do końca! by pierogi się nie lepiły do siebie można je przesmarować olejem, ale to zwiększa ich kaloryczność, można też je przepłukać pod zimną wodą na durszlaku by zmyć zbędną skrobię z powierzchni, nadal lekko będą się kleić ale znacznie mniej i bez zbytecznego oleju.

Takie pikantne pierogi można jeść na ciepło, na zimno i odsmażane. Są naprawdę dobre i nisko tłuszczowe.

Smacznego!

1 Comment


  1. Wyglądają dobrze, chociaż ja nie za bardzo lubię takie ostre rzeczy, wolę zostać przy starych dobrych ruskich 🙂

    Reply

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *