Wydawało by się że po trzy miesięcznej przerwie od blogowania o jedzeniu mój “come back” będzie wielki i spektakularny, jednak tu mamy coś zupełnie prostego, makaron w wersji “na winie” czyli co się nawinie pod rękę trafia do gara. Ostatnio jestem za bardzo zajęty, niestety moja “kariera” kulinarna jest ograniczona do tego blogu i tego co ugotuję dla znajomych gdy wpadają, natomiast utrzymuję się z bycia informatykiem w świecie korpo, ostatnio mieliśmy przeprowadzkę i trzeba było spakować całe biuro i odtworzyć tak samo a nawet lepiej całą strukturę IT w nowej lokalizacji a jest nas tylko dwóch na całą firmę by to zrobić. A więc gotuje po studencku.
Co potrzeba:
- 2 szklanki nie ugotowanych świderków pełnoziarnistych
- 300g mielonego udźca wołowego
- 200g rozdrobnionego szpinaku
- 2 ząbki czosnku
- 150g tartego żółtego sera
- 200ml przecieru pomidorowego
- sól, pieprz, bazylia
- kilka kropel ulubionego ostrego sosu np. Da Bomb Ground Zero
U mnie wyglądało to tak, wołowinę i szpinak już miałem zrobione bo dwa dni wcześniej robiłem naleśniki z mięsem i szpinakiem. W skrócie, wołowinę usmażyć na patelni z solą i pieprzem na oleju rzepakowym, szpinak udusić na drugiej patelni z czosnkiem, odrobiną bazylii na maśle z odrobiną śmietany 30%. Makaron gotujemy w osolonej wodzie aż przestanie być aldente, odcedzamy wodę zalewamy go przecierem pomidorowym i mieszamy w gorącym garnku, dodajemy mięso, szpinak i tarty ser, szybko mieszamy możemy nawet postawić garnek z powrotem na palnik. Doprawiamy ostrym sosem i odrobiną czosnku w proszku lub innej przyprawy jaką lubicie/macie i gotowe! Szybko i smacznie. Jak nie macie makaronu pełnoziarnistego zwykły również da radę, zamiast przecieru można dać dowolny sos pomidorowy albo nawet ketchup. Proszę nie oszczędzajcie na mięsie, samemu mielona wołowina jest 100% lepsza od garmażeryjnego mięsa w paczce które jest mieszanką ścięgien, okrawków, tłuszczu, skóry i bóg jeden wie co jeszcze. Na mięsie się nie oszczędza.
Smacznego gotowania.