Zanim na placu Zbawiciela w Warszawie stanęła tęcza (i spłonęła kilka razy), zanim otworzyły się hipsterskie bary gdzie banda ludzi ubranych w najbardziej niechciane ciuchy z lumpeksu wymachując iPhonami, iBookami i wszystkim innym “aj”, i bazgrzącymi “złote myśli” na ścianach świeżo odremontowanych kamienicach, był mały pawilon za kościołem Zbawiciela gdzie ostatni lokal to malutki na trzy stoły bar z chińskim jedzeniem. Tam za bardzo małe pieniądze można było dostać wielki talerz aromatycznego jedzenia, jednym z nich to Kurczak po Chińsku. Postanowiłem odtworzyć ten smak w domu i nawet mi się udało.

Co trzeba?

kurczak – jedna spora pierś cienko pokrojona w kawałki nie większe niż 4cm
cebula a nawet dwie, pokrojone w paski
seler naciowy, trzy łodygi pokrojone na skos
grzyby shitake, jak nie ma to pieczarka ujdzie
kiełki fasoli
marchew, starta na tarce
cebula dymka głownie chodzi o szczypior dla dekoracji
makaron chiński, taki z zupki chińskiej, nie dawać przypraw zalać wodą, odczekać odcedzić
sos sojowy
sos teriyaki
czosnek, dużo z 5 – 6 ząbków
imbir – ile chcecie ja użyłem kostki 5 na 6cm startej na tarce

Dalej jest prosto. Bierzemy woka, stawiamy go na największym palniku, na największym gazie, polewamy 2  łyżki oleju rzepakowego (tak nie oliwy tylko dobrego rzepakowego tłoczonego na zimno), i po kolei wrzucamy mięso, potem grzyby, czosnek, 4-5min podrzucamy to w woku i dodajemy pozostałe składniki (z wyjątkiem dymki i makaronu). Trzeba energicznie mieszać i podrzucać wszystko. Cały proces zabierze 10min. Wykładamy na talerze makaron, przykrywamy hojną warstwą warzyw z mięsem, dekorujemy dymką. Pycha!

Można dodać więcej warzyw, lub inne grzyby, ale walory smakowe dają tu imbir, czosnek, sos sojowy i teryiaki. Dobrze jest zamarynować kurczaka na kilka godzin przed gotowaniem.

Smacznego