Bulgogi w języku koreańskim oznacza mięso z ognia i generalnie tym właśnie jest. Bardzo cienkie kawałki wołowiny (ale nie zawsze wołowiny) marynowane w mieszance przypraw i sosu sojowego następnie grillowane. W warunkach domowych zwykła patelnia lub patelnia grillowa wystarczy, jeśli macie prawdziwego grilla to można zrobić weekendowe grillowanie po Koreańsku.
W Polsce ostatnio kuchnia koreańska staje się popularna i otwierają się kolejne restauracje serwujące dania z Korei. Niestety często serwowane tam jedzenie jest wytłumione w smaku by prosty “Kowalski” nie doznał szoku smakowego a zarazem mógł w pracy się pochwalić że jadł coś egzotycznego. Jest to trochę smutne i zawsze doznaję zawodu a wręcz czuję się oszukany gdy otrzymuję coś takiego z tonowanego w dół, zwłaszcza że restauracje koreańskie zazwyczaj do tanich nie należą a jest to kuchnia w zasadzie taka sama jak chińska i wietnamska, innymi słowy dostajemy tradycyjnego “chinola” w cenie dania w restauracji z gwiazdką michelina. Więc może by tak samemu to zrobić? Oczywiście nie ma nic prostszego.
Co potrzebujemy?
Wołowina – lepszej jakości np. krzyżowa lub antrykot (ale ten z bazarku co waży 1.3kg a nie to co kupuje się na zupę).
Marynata – sos sojowy, olej sezamowy, imbir (najlepiej świeży), czarny pieprz, czosnek, brązowy cukier i jabłko lub azjatycką gruszkę
Wołowinę kroimy w kawałki wielkości steaku i mrozimy około 2 – 3 godziny. Takie mięso będzie bardzo łatwo pokroić w cieniutkie plasterki, ja używam krajalnicy, jak ktoś nie ma to może zrobić to ręcznie bardzo ostrym nożem. Im cieńsze tym lepsze.
Jabłko lub gruszkę trzemy na tarce, i dodajemy resztę składników. To jest przepis na 1kg wołowiny, 3 łyżki stołowe sosu sojowego, 1 łyżka stołowa oleju sezamowego, świeży kawałek imbiru wielkości kciuka drobniutko pokrojony, 4 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę lub drobno pokrojone, pół łyżeczki czarnego pieprzu, ja preferuję grubo mielony, 1-2 łyżeczka brązowego cukru. Gotową marynatę starannie mieszamy z mięsem i odstawiamy na noc.
Tradycyjnie do bulgogi podaje się kleisty biały ryż i zestaw kiszonek – kimchi. Spotkałem się że jeszcze dawano świeży czosnek i chilli, glony morskie – wakame, tofu w różnych postaciach i kiełki.