Niedaleko od miejsca gdzie mieszkam, tuż za kościołem zbawiciela, w nowo wyremontowanej kamienicy otworzyła się minimalistyczna knajpka serwująca bajgle z różnymi dodatkami. Ich popisowy bajgiel to kimchi z żółtym serem na smażonym boczku z jajkiem sadzonym. W sumie koncept nie jest zły, takie bao w innym wydaniu. Kimchi mają w porządku, nie ostre ale kwaskowe i dobrze ukiszone. Ceny trochę nie zachwycające bo minimalnie wydamy w Ben Bagel 25zł za takiego bajgla. Biorąc pod uwagę że bajgiel kosztuje 1.50zł w sklepie, jajko 60gr. dwa plastry boczku >1zł a ilość kimchi była w granicach 50g to tak kanapka powinna kosztować 15zł i nadal przynosić zyski. Raz spróbowałem, drugi raz sam zrobiłem. Kimchi dwa słoje nastawione stoją i akurat dochodzą do 2 tyg. terminu fermentacji, czas coś z tym zrobić.

Bajgle stają się popularne i można je już dostać w większości sklepów które sprzedają pieczywo, różnych galeriach wypieków itp itd. Cena około 1.50zł więc nie jest źle. Nie dawałem dużo sera, jeden plaster ziołowego z czosnkiem na koniec smażenia jajka, kluczowy jest tu boczek jajko i kimchi.

Jak wędliny to tylko z Dębiny, nadal w moim mniemaniu numer #1 masarnia w Mazowszu a może i Polsce. I tu mamy ich doskonale uwędzony boczek, ukrojony na mojej niemieckiej krajalnicy w średnio grube plastry pięknie się wysmażyły do chrupkości. Potem lekko wytarłem patelnie ręcznikiem papierowym by zebrać cały wytopiony tłuszcz i ostrożnie wbiłem jajko tak by żółtko nie pękło.

Dolną część bajgla przesmarowałem kremowym serkiem z ziołami, potem trzy plastry polędwicy z Dębiny, potem boczek, na to sporą ilość kimchi i wszystko wykończone jajkiem sadzonym z roztopionym plastrem sera tak by nie zakrywał żółtka. Przykryć drugą połówką i podawać. Palce lizać.